Felesta odeszła
Dzisiaj w nocy odeszła Felesta Tumuhaiwe – moja przyjaciółka i wierna towarzyszka ugandyjskich zmagań.
Fele była ze mną od pierwszego dnia mojego pobytu w Ugandzie- zawsze miła, pomocna gotowa by mnie wysłuchać i odpowiedzieć na wszystkie nurtujące mnie pytania. To co ceniłam w niej najbardziej to szczerość i odwaga. Jako jedna z niewielu osób nigdy mnie nie okłamała i zawsze mówiła mi to co myśli. Wiedziałam, że gdy mam problem mogę z nią o tym porozmawiać i usłyszę od niej dobrą radę. Byłą wspaniałym przyjacielem – prawdziwym darem z nieba.
Ostatnie tygodnie były bardzo ciężkie. Po skończeniu drugiego cyklu chemii rak zaczął się gwałtownie rozwijać, tworząc przerzuty do kości, mózgu, wątroby i węzłów chłonnych – był nie do opanowania. W czwartek wróciliśmy z kolejnej wizyty w Kampali wiedząc już, że czekamy na nieuniknione. Trudno opisać ogrom cierpienia przez jaki przeszła. Wierzę, że jest już bezpieczna w kochających ramionach naszego Ojca.
Fele odeszła wiedząc, że na świecie są ludzie, którzy postanowili być z nią w tej trudnej walce. Wiedziała o Was wszystkich, którzy ją wspieraliście. Dziękuję przyjaciołom z Polski, Irlandii, Anglii, Niemiec, Danii – każdej jednej osobie, która była z nami.