Znów w Afryce!

Pod koniec września spełniły się moje marzenia i po rocznym pobycie w Polsce znów przyjechałam do Ugandy.  Jednak tym razem nie na kilka miesięcy ale na stałe. Od teraz, przez najbliższy czas postaram się regularnie informować Was o mojej pracy i projektach, w których biorę udział.

Ostatnie dwa miesiące spędziłam bardzo intensywnie. Zaraz po przyjeździe moja ugandyjska rodzina zorganizowała dla mnie i mojego męża przyjęcie weselne, które przerodziło się w prawdziwe ugandyjskie wesele. Wkrótce o tym napiszę. Na początku mieszkaliśmy w małym hotelu za miastem, nie mając dostępu do internetu. Na szczęście po kilku tygodniach udało się nam przeprowadzić do malutkiego dwupokojowego mieszkanka. Nie mamy tu kuchni, ale co najważniejsze, jest łazienka i bieżąca woda. Urządzanie się tu było nie lada wyzwaniem, ponieważ każdy najdrobniejszy mebel trzeba było zamówić u stolarza. Zazwyczaj, gdy chcieliśmy mieć coś na czas, musieliśmy siedzieć w zakładzie stolarskim, pilnując by pracownicy wykonywali nasze zlecenie a nie inne. To samo tyczyło się każdego najdrobniejszego szczegółu – zasłon, firanek itp. By uzyskać dobrą cenę musieliśmy najpierw czekać na dni targowe, następnie kupić materiał, zanieść do krawcowej, chodzić kilka razy i przypominać o zleceniu, lub prosić o naniesienie poprawek. Tak więc pierwsze tygodnie spędziliśmy na zorganizowaniu naszego życia w Afryce.

W październiku rozpoczęłam pracę z sponsorowaną młodzieżą z domu dziecka Burden Bearers. Prowadzące ośrodek małżeństwo – David i Annet są przeciążeni natłokiem obowiązków, dlatego przejęłam opiekę nad gimnazjalistami, licealistami i studentami. Większość z nich mieszka w szkołach z internatem. Cały miesiąc upłynął mi na odwiedzaniu ich, robieniu opłat, kupowaniu najpotrzebniejszych rzeczy i rozmowach. Przychodzą teraz do mnie z najmniejszym problemem. Pomagam im znaleźć mieszkania, szkoły w których będą mogli uczyć się zawodu, oraz staram się razem z nimi zaplanować ich przyszłość. Większość z nich nie ma rodziców, dlatego chcę by mieli do mnie jak największe zaufanie. Brak wzorców wyniesionych z normalnych rodzin i wychowanie w dużych domach dziecka nie sprzyja właściwemu rozwojowi. Staram się więc zachęcić ich do pracowitości i pilności. Pomagam im znaleźć wakacyjne prace i zachęcam do zarabiania własnych pieniędzy. Dzięki temu starsi chłopcy uczą się samodzielności i rozsądnego zarządzania finansami. Mamy również spotkani Biblijne, na których rozmawiamy o wielu istotnych sprawach.

Listopad upłynął mi na pracy w Kaichurze w Edukacyjnym Centrum Gate of Hope (Brama nadziei ), oraz w Hakatomie w przedszkolu i szkole podstawowej King David. Uczyłam angielskiego oraz realizowałam projekt związany z oficjalnym otwarciem szkoły King David. Wkrótce napiszę o tym więcej. Zbliżają się świąteczne ferie, więc postaram się nadrobić wszystkie zaległości.

A tak poza tym, czas mija mi na realizowaniu projektu Dom w Ugandzie. W jego skład wchodzą: zakupy na targu oddalonym o kilometr od mojego mieszkania, gotowanie i planowanie posiłków (nie mając lodówki), ręczne pranie, sortowanie ziemniaków, łuskanie fasoli, robienie soków z świeżych owoców itp. Na szczęście mam kochanego męża, który mnie wspiera i pomaga mi odnaleźć się w tej egzotycznej rzeczywistości.

Nasz nowy dom:

Najnowsze Komentarze
  1. Nula |
  2. Doskocze |
  3. Eshet Chayil |
  4. Pawel |
  5. tuśka |
  6. KAROLINA MICHAŁ Z DZIEĆMI |

Skomentuj tuśka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *