Z kalebem w szpitalu

Jestem obecnie w szpitalu z Kalebem. Od trzech dni czuje się bardzo źle. Ma silne bóle głowy i często wymiotuje. Doktorzy nie wiedzą co mu jest. Mam wrażenie, że są w tym momencie tak samo bezradni jak ja. Dają mu kroplówki, patrzą, rozkładają ręce i co jakiś czas pytają się nas o samopoczucie chłopczyka. W sumie to my informujemy ich o stanie Kaleba. Oni wpadają tu raz na jakiś czas, pielęgniarkę widziałam na oddziale wczoraj rano.

Kaleb oprócz AIDS choruje też na anemię sierpowatą. Choroba ta sprawia, że krwinki czerwone zamiast owalnego, mają kształt sierpu- stąd nazwa. Przypadłość ta dotyka przede wszystkim Afrykańczyków i Mulatów. Utrzymuje się w tej populacji dlatego, że o kilkadziesiąt procent zmniejsza ryzyko zachorowania na malarię. Z powodu tej anemii Kaleb nie może chodzić. Czuje bardzo mocny ból w nogach, ponieważ chore krwinki tworzą w żyłach zatory. Choroba atakuje też jego kości. Problem polega na tym, że dostaje jedynie kilka z kilkunastu lekarstw. Niestety, każde z nich jest naprawdę drogie. Najlepszy dla niego byłby przeszczep szpiku kostnego- to wyleczyłoby go całkowicie, jest to jednak wydatek tak ogromny, że David miał kłopot z podaniem mi dokładnej ceny. Można powiedzieć, że jest to nieosiągalne nawet dla zamożnych, na te realia, Ugandyjczyków.

Kaleb cierpi teraz na mocne bóle głowy i potworne bóle w nogach. Przed chwilą płakał tak głośno, że pękało mi serce. Pobyt w szpitalu jest dla niego traumatyczny. Nie może powiedzieć co mu jest, ponieważ nie mówi, nic nie słyszy… Każde wkłucie igły to dla niego straszne przeżycie, ponieważ nie wie co się dzieje. Codziennie kilka razy zmieniają mu miejsce wkłucia wenflonu- bardzo wtedy krzyczy. Nie można mu nawet wytłumaczyć co się dzieje i dlaczego lekarze to robią. Gdyby Kaleb znał język migowy byłoby prościej- niestety, szkoła dla głuchoniemych jest tutaj bardzo droga.

Jakiś czas temu poznałam historię Kaleba. Pod opiekę Davida i Anet trafił cztery lata temu. Zabrano go od jego babci, która wychowywała go w dżungli. Całe jego ciało było pokryte strasznymi ranami. Gdy przywieziono go do szpitala, lekarze myśleli, że jest to martwe, rozkładające się ciało. Byli zaskoczeni, że jest to żyjące dziecko. Infekcja wdała się do jego ucha. Z tego powodu nie słyszy. Podejrzewamy, że nigdy nie mówił z przyczyny zaniedbania. Inna wersja brzmi tak, że infekcja zaatakowała jego struny głosowe i pozbawiła możliwości mówienia. Tu przydałaby się fachowa opinia lekarska, ale jak to mi mówią Ugandyjscy przyjaciele, gdy się czemuś dziwię- „Aga, to jest Afryka”

Przed chwilą po dwóch godzinach czekania przyszedł lekarz. Kaleb ciągle wymiotuje i krzyczy z bólu. Trybiki w szpitalnej maszynie ruszyły dopiero, gdy lekko zniecierpliwiona zaczęłam szukać doktora. Czasami moja blada twarz ma tu ogromne znaczenie.

Kaleb w szpitalu

Najnowsze Komentarze
  1. kaja |
  2. Cioteczka i Kasia. |
  3. neck ;) |
  4. Ania |

Skomentuj Cioteczka i Kasia. Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *