Szczury są bez szans

Gdy myślałam o Ugandzie i pobycie u Dawida i Anet, przerażały mnie
opowieści o szczurach. Same w sobie nie wzbudzają we mnie lęku, ale te
ugandyjskie miały przechodzić miedzy pokojami po ścianach ( nie ma tu
sufitów) i chodzić po mnie w nocy! Niby zabezpieczeniem miała być
moskitiera, ale brzmiało to dla mnie dosyć wątpliwie. Wszyscy wiemy, że
moskitiera to nie problem dla szczurzych zębów. Oczami wyobraźni widziałam
jak śpię i spada na mnie tłusty ugandyjski szczur. Gdy przyjechałam wczoraj
do Davida i Anet, zaprowadzono mnie do mojego pokoju i pozwolono mi wybrać
gdzie chcę spać – na górze piętrowego łóżka, czy na dole. Oczywiście
wybrałam górę. Łóżko jest też odsunięte od ściany, tak więc spadające
szczury będą trafiać na podłogę nie na mnie. Z dołu dostęp też jest
utrudniony więc mogę spać spokojnie. Szczury są bez szans.

Warunki w tym domu są niezbyt dobre. Dom jest murowany, ale nie ma sufitów,
a drzwi nie mają futryn więc nie da się ich zamknąć. Słychać wszystko co
się dzieje. Mieszka tu około 15 osób, więc wieczorem gdy wszyscy są w domu
jest trochę głośno. Kuchnia jest na zewnątrz w takiej szopie z desek,
toaleta to dziura w ziemi, a łazienka to drewniana budka z szmatą zamiast
drzwi. Po wodę trzeba chodzić do studni, która jest trochę oddalona od
domu. Mimo wszystko, Anet to naprawdę wspaniała gospodyni. Wszyscy mają
wydzieloną jakaś prace i wszystko bardzo dobrze funkcjonuje. Anet dba tu o
każdy szczegół. Kilka razy dziennie jest sprzątanie i zamiatane, mimo
trudnych warunków jest czysto i przyjemnie.

Byłam dzisiaj z Felestą (jedną ze studentek z którą dzielę pokój) w
mieście na zakupach. Jest tu naprawdę biednie. W Kampali nie odczuwałam
tego tak bardzo. Może nie wyglądała jak inne europejskie stolice, ale było
tam dużo nowych budynków, ładnych hoteli, galerii. W jednej z nich czułam
się jak w Gwarnej we Wrocławiu. Kupowałam tam internet w salonie Orange i
wszystko było jak u nas. Jednak gdy tylko wyjechaliśmy z Kampali,
zobaczyłam bardziej codzienne oblicze tego kraju. Gliniane chatki, blaszane
stragany i biegające na bosaka, ubrane w jakieś szmatki dzieci.

U nas ciągle pada. Może kilka godzin świeciło Słońce i było bardzo gorąco,
ale teraz leje jak z cebra. Nie wiem co gorsze – skwar, czy deszcz 🙂  Ok,
nie marudzę i idę się uczyć rootoro. Wszyscy tu rozmawiają w tym języku i
czuję się jak kosmitka 🙂

Najnowsze Komentarze
  1. bestfriend |
  2. tuśka |
  3. Kasia S. |
  4. jarosław.p |
  5. Ania |

Skomentuj bestfriend Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *