Kaleb
Znów nie ma prądu. Jest godzina 20.03 i na dworze jest już ciemno. Siedzę z domownikami w dużym pokoju przy świetle latarki. Na podłodze obok mnie przycupnął Kaleb. Co jakiś czas stuka mnie w rękę domagając się pieszczot.
Kaleb ma dziewięć lat. Jest sierotą, nie słyszy, nie mówi, nie chodzi i choruje na AIDS. Jego świat zamyka się w obrębie kilku ścieżek, które codziennie przebywa przesuwając się na pupie. Gdy przyjechałam tu dwa tygodnie temu, spotkałam go siedzącego bez majteczek na zimnej podłodze w sieni. Dopiero na następny dzień dowiedziałam się, że nie opłaca się go ubierać, ponieważ zdarza mu się zsiusiać pod siebie i trzeba go znów przebrać. W sumie to nikt się tu nim zbytnio nie przejmuje. Rano gdy wstaje
czołga się do sieni, tam dostaje miskę z jedzeniem (dzieci zjadają tu zadziwiająco olbrzymie ilości jedzenia), gdy pokaże, że chce siusiu ktoś go wyprowadza, potem siedzi sobie, lub czołga się po domu szukając czegoś interesującego do zabawy. Po południu dostaje w sieni na podłodze obiad, następnie kolację a gdy jest zmęczony czołga się do łóżka. Gdy pierwszy raz zaczęłam się z nim bawić, śmiał się tak głośno, że domownicy przyszli zobaczyć co się dzieje. Kilka dni temu było bardzo chłodno, padał deszcz a Kaleb siedział na posadzce w sieni dosłownie telepiąc się z zimna. Gdy poprosiłam kogoś o coś do przykrycia, dostałam cuchnącą szmatę, która okazała się być jego kocem do spania, gdy poprosiłam o coś czystszego, dostałam mniej cuchnącą szmatę. Gdy go przytuliłam i zaczęłam głaskać po
głowie zobaczyłam chyba najszczęśliwsze dziecko na świecie. Od tamtego dnia czołga się za mną od samego rana. Często gdy siedzę przysuwa się do mnie i przytula głowę do mojej nogi bym go pogłaskała.
Już pierwszego dnia postanowiłam, że chciałabym go uczyć. Jest to dla mnie duże wyzwanie, ponieważ nie mam doświadczenia w pracy z dziećmi głuchoniemymi. Kaleb nie zna języka migowego, nigdy nie był uczony, więc trudno go skłonić do powtórzenia czegokolwiek. Dopiero gra dla trzylatków na moim tablecie sprawiła, że załapał iż można się czegoś nauczyć próbując coś zrobić kilka razy. Teraz wszystkie etapy przechodzi prawie bezbłędnie. Mamy już kilka zabaw, które razem wymyśliliśmy i trochę znaków za pomocą których się komunikujemy. Kaleb mimo swoich ułomności jest bystry i posiada bardzo zabawne poczucie humoru. Gdy ktoś, coś go śmieszy lub interesuje, stuka mnie w kolano i naśladuje. Sprawdza też zawsze, czy widzę to samo i
czy rozumiem o co mu chodzi.
Wczoraj udało mi się kupić dla Kaleba pampersy w Kenjojo. Co prawda mogłyby być trochę większe, ale takich nie było. Kupiłam też mydło, gąbkę i zrobiłam mu generalne szorowanie. Następnie wysmarowałam go wazeliną, założyłam pampersa i bez obaw mogłam go posadzić obok siebie na fotelu. Był tak szczęśliwy! Pierwszy raz też mogłam go tak naprawdę, bez żadnych oporów
przytulić. Wcześniej zazwyczaj był obsiusiany i nieładnie pachniał. Rączki w ciągu dnia też zazwyczaj ma brudne. Brud ten jest historią jednego bądź dwóch dni. Jeśli Kaleb ma ochotę gdzieś się podrapać- robi to, następnie tymi rączkami je, bawi się, przesuwa się na nich po podwórku… Wczoraj wyglądał naprawdę wspaniale- jak normalne zadbane i kochane dziecko. Nie wiem kto był szczęśliwszy- ja czy on. 🙂 Postanowiłam sobie, że dopilnuję, by każdego dnia chodził spać w pampersie. Obsiusiany koc przeszedł do historii.
Akiki, niech Cie Pan Bóg blogoslawi!!! Jesteś tam od kilkunastu dni a wykonujesz kawał dobrej roboty!!! Każdego wieczoru przegladam twój blog i w glowie siedzi mi pytanie:” Co bedzie dalej?… 🙂
Buziaki:*
aż się wzruszyłam ;( ten uśmiech malujący się na jego buzi jest przepiękny!!! Życzę Ci by Bóg dał Ci mądrość i siłę do wykonania wspaniałej pracy nad tym chłopcem!!! Z niecierpliwością czekam na kolejne wpisy!
„Czysta i nieskalana pobożność” 🙂 Również się wzruszyłam…
No to do dzieła Akiki….”to co uczyniliscie najmniejszemu z nich…..Mnie uczyniliście”
Mam nadzięje,ze konwersacje z Misiem były małym wstępem:) do komunikowania sie z Kalebem.
Niech dobry Ojciec wyposaży Cie w nieograniczone pokłady miłości,tej nieziemskiej ,która wszystko zniesie i moze….Kasia czyta ze mną i przesyła buziaki dla Kaleba,masz mu wytłumaczyć ,ze” jak będzie w Niebie to bedzie mógł wyprostowac nózki i nic mu juz wtedy nie bedzie brakowało, tak jak teraz na ziemi. Coraz częsciej wspomina ,ze chyba pójdzie w ślady cioci Agnieszki i bedzie misjonarką.Pozdrawiamy zBogiem.
„Ojcem sierot i wdów jest Bóg w swym świętym przybytku” (Ps. 68:6) – cudowne Słowo, Kaleb ma wspaniałego Ojca.
Wzruszyłem się do łez. Chwała Bogu, że postawił Cię na drodze tego dzielnego chłopca.
Dobrze mu z Tobą.. 🙂 tylko co będzie jak ty odjedziesz, będzie rozczarowany..
U nas już po 16.00 jest ciemno, także ciesz się że tak=m dopiero o 20!:)
„Nie troszczcie się więc o dzień jutrzejszy, gdyż dzień jutrzejszy będzie miał własne troski. Dosyć ma dzień swego utrapienia.” Mat.6.34.
„A czynić dobrze nie ustawajmy, albowiem we właściwym czasie żąć będziemy bez znużenia. Gal. 6.9.
Życzę Bożego błogosławieństwa.
Czytam o chłopcu i serce mi się ściska. Czytam o Twojej pracy i serce mi rośnie. To, co robisz jest świadectwem na to, że jedna osoba posłuszna Bogu może wiele dobrego zdziałać.
Siedzę i płaczę…
Wierzę,że miałaś tam być m.in. dla tego chłopczyka….
Aguś! Ciągle odkładałam napisanie komentarza ale dziś muszę napisać.Po tym co przeczytałam budzi się tyle słów. .. To jest niesamowite, że w Bożym planie dla nas mieszczą się czasami tak banalne -zdawałoby się -zadania, np. umycie dziecka i jeszcze to, że cokolwiek uczyniłaś temu chłopczykowi, zrobiłaś to Jezusowi… Kochamy Cię i ściskamy !!
Bardzo wzruszające i inspirujące. I skłaniające do uwielbienia Boga, który Cię powołał do tej służby! 🙂
Chwała Mu za to, a Tobie życzę wytrwałości i cierpliwości. I ciągle nowych pokładów miłości do ludzi.
Przerażające, że niejeden pies w Polsce ma lepsze warunki życia, niż Kaleb w Ugandzie… Niech Bóg błogosławi Twoją pracę! Dziękuję Mu z całego serca, że posyła swoje dzieci do ludzi potrzebujących i spragnionych miłości 🙂
Dziękuję :*- niech Ci Bóg błogosławi!
Agnieszko,poruszyłaś nawet serce babci Gieni!Nieznane są drogi Pana,ale jedno jest pewne-On kocha każdego człowieka .Scskam cie mocno,ciocia Bogusia 🙂
Ciągle rozmyślam o Kalebie! Agnieszko co można jeszcze dla Niego zrobić oprócz Modlitwy? Jak mogłbym się zaangażować w pomoc? Mam pytanie…Jaka kwota w wymiarze miesięcznym bylaby najwłaściwsza aby nie chodził głodny? To niezwykłe, jak Bóg się Tobą i Twoją Rodziną posługuje w tej szlachetnej Służbie dla Najuboższych!! Niech Was Wszystkich Tam w Ugandzie Błogosławi Dobry i Kochający Ojciec Niebieski.!
Niestety Kaleb zmarł w 2015 roku.
https://zafryki.com/2015/12/zegnaj-moj-przyjacielu/